2/07/2016

Stres zniszczył mi zdrowie

Przez kilka pierwszych miesięcy leczenia podchodziłam do swojej choroby bezrefleksyjnie. Po prostu przyjmowałam leki. Robiłam badania krwi. Wiedziałam, że od tego się nie umiera - i szczerze mówiąc - tyle mi wystarczało.  
Dopiero po jakimś czasie zaczęłam przeszukiwać internet wzdłuż i wszerz. Dowiedziałam się wielu rzeczy, ale najbardziej interesowało mnie skąd to się bierze. Czy mogłam temu zapobiec? Krótko mówiąc - czy to moja wina, że zachorowałam? Po pierwsze, co może się wydawać zaskakujące, nie wiadomo, skąd bierze się prolaktynoma. Guz prolaktynowy nie jest, podobnie jak pozostałe rodzaje guzów przysadki, schorzeniem dziedzicznym. Pojawia się spontanicznie u jednej na dziesięć tysięcy osób. Okazuje się również, że winny może być stres. Stres, cichy zabójca, chyba nie ma osoby, której trzeba by go przedstawiać. Stres może podwyższać poziom prolaktyny we krwi i teoretycznie może spowodować rozwój prolaktynomy.
Pomyśłałam o swoim własnym stresie. Doszłam do wniosku, że w tej chwili w moim życiu nie ma go aż tak wiele, ale dawniej cierpiałam z powodu chronicznego stresu. Trwało to w sumie ponad rok. Wszystko zaczęło się w 2013 roku.  Byłam wtedy na studiach i wyjechałam za granicę w ramach programu wymiany. Samodzielne życie w obcym kraju i nauka w obcym języku były wyzwaniem, ale jakoś sobie radziłam. Natomiast tym, co całkowicie mnie pokonało, były problemy, jakie stwarzała moja uczelnia w Polsce. W rezultacie zamiast uczyć się w ramach wymiany, uczyłam się na dwóch uczelniach na raz. W jako takim stanie wytrzymałam do lutego, kiedy miałam pierwsze objawy hiperprolaktynemii, z czego oczywiście nie zdawałam sobie sprawy. Sądziłam, że brak okresu i ogólne przemęczenie zawdzięczam mojemu trybowi życia. Po powrocie byłam ledwie żywa i nadal nie rozumiałam, że jestem chora. Aż wreszcie poszłam na badania krwi i okazało się, że dopuszczalna "górna" norma dla poziomu prolaktyny to 496 a u mnie jest DZIESIĘĆ RAZY TYLE. Dalej reznonans magnetyczny głowy i przysadki ...Diagnoza: mikrogruczolak 7 mm. 

Stres zrujnował mi zdrowie. Trudno jest mi się z tym pogodzić, ale to już przeszłość, trudno stało się. Zwalczanie prolaktynomy i zwalczanie stresu to dwie różne rzeczy, bo na prolaktynomę działają leki, a na stres czasami nie ma rady.
Życia mi nie zrujnuje, nie pozwolę na to :)

Post powstał po obejrzeniu tego , tego i oraz przeczytaniu artykułu T.J.Borchard:
http://www.beliefnet.com/columnists/beyondblue/2009/03/stress-kills-do-something-abou.html

2/03/2016

Rezonans magnetyczny z kontrastem/ MRI scan with contrast

For English version click here: http://goldcoastspine.com.au/mri-scan Yep, I know it's not mine, but it's a good article about MRI scan. 


MRI scanner for patients with claustrohobia, presented in Gold Coast Spine clinic, Syndey, Australia/ Rezonans magnetyczny w jednej z australijskich klinik,przeznaczony dla pacjentów z klaustrofobią

Dzisiejszy post będzie o rezonansie magnetycznym. Odkąd mam mikrogruczolaka, dwa razy byłam na tym badaniu. Na początek szczegóły techniczne: 

Ile trwa badanie: 40 minut (+15 na przygotowanie)
Ile kosztuje: zależy od tego, czy prywatnie, czy na NFZ. Koszt badania w CMS na Ochocie (Wawelska 12) wraz z kontrastem to 650 zł.
Ile czeka się na wynik: w CMS-ie trwa to zwykle do 5 dni roboczych.
Dodatkowe informacje: nie należy jeść na 2 godziny przed badaniem.

Jak należy się przygotować do samego badania?  Po pierwsze, trzeba być skierowanym przez lekarza lub umówić się prywatnie i zjawić się wcześniej, ponieważ najpierw wypełniamy ankietę, czyli wywiad. Zawiera on pytania o przyjmowane leki, zdiagnozowane choroby, przebyte operacje (np. pytają o rozrusznik serca), ciążę oraz klaustrofobię. Wywiad jest wypełniany przez pacjenta za każdym razem przed wykonaniem rezonansu.

Następnie udajemy się do szatni, a potem prosto do pracowni rezonansu magnetycznego, gdzie personel poinformuje nas, co mamy z siebie zdjąć przed badaniem. Oprócz obuwia są to zazwyczaj te same rzeczy, które zdejmujemy przy kontroli bagażu na lotnisku - paski, zegarki, biżuteria, itp. Czyli wszystko, co zawiera metalowe części. Kobiety muszą zdjąć stanik z tego samego powodu co wyżej wymienione przedmioty. I teraz uwaga - jeżeli będziemy dodatkowo mieć podawany kontrast, wiąże to z przykrą koniecznością włożenia go z powrotem jedną ręką, ponieważ w drugiej będzie tkwił wenflon z tą substancją. Zatem po zdjęciu stanika i zamknięciu swoich rzeczy w kabinie, udajemy się do pielęgniarki.

Następnie pielęgniarka bada poziom kreatyniny w naszej krwi. Odbywa się to przez nakłucie opuszka palca. Kreatynina w normie (62 -124 mmol/l) oznacza prawidłową pracę nerek i będzie można podać kontrast. Na tę okoliczność pacjent jest wyposażony w wenflon, umieszczony w zgięciu łokcia.

W kabinie rezonansowej zdejmujemy buty i zgodnie z poleceniami lekarza kładziemy się na tzw. "wsuwnym stole".  Po założeniu ochronnych słuchawek na uszy możemy być umieszczeni w tubie rezonansowej. Przez cały czas trwania badania musimy leżeć spokojnie. Kontrast jest podawany dożylnie 15 minut przed zakończeniem. W przypadku diagnozowania guzów przysadki, podanie kontrastu jest niezbędne dla uzyskania lepszego obrazu. 




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...