10/24/2016

Zamek Kronborg



Aloha. Jeżeli macie ochotę na kolejny post z serii Dania, to mam dla Was dobrą wiadomość. To dzisiaj. Pokażę Wam, jak wygląda zamek Hamleta :)

Zamek Kronborg (Kronborg Slot) znajduje się w mieście Helsingør w północno-wchodniej Zelandii (Helsingør brzmi trochę jak Helsinki, co ciekawe po duńsku Helsinki nazywają się Helsingfors.). Po polsku na Helsingør mówi się Elsynor. (Jeżeli czytaliście Hamleta, to na pewno pamiętacie ;) Tak więc miasto i sam zamek są jedną z licznych atrakcji Zelandii. Trzy lata temu miałam okazję zwiedzić Kronborg przy okazji pobytu w Kopenhadze, z której do Helsingoru jest ok. godzina drogi samochodem. Można tam dotrzeć także pociągiem DSB. (Co ciekawe, linia która jedzie z dworca Malmo Central do Kopenhagi przez Oresundbroen, ma koniec trasy właśnie w Helsingorze). Kronborg znajduje się tuż nad brzegiem cieśniny Sund, więc przy dobrej widoczności z zamku widać brzeg Szwecji. Po drugiej stronie znajduje się bliźniacze, szwedzkie miasto Helsingborg.

Początki Kronborgu sięgają XV wieku, kiedy w Helsingorze zbudowano cytadelę zwaną Krogen (są to tak zwane fortyfikacje, inaczej mury obronne, widoczne na zdjęciu z armatami). Zostały one wzniesione za panowania duńskiego króla Eryka Pomorskiego. Okazuje się, że Eryk był bardzo sprytny i specjalnie zaczął się budować tuż przy najwęższym punkcie cieśniny Sund, tak aby wszystkie statki, wpływające na morze Bałtyckie od północnej strony, płaciły mu cło. Od nazwy Krogen powstała późniejsza nazwa Kronborg, którą nadał mu król Frederyk II. Fryderyk zmodernizował też fortyfikacje i rozbudował zamek rękami flamandzkiego architekta Hansa Hendrika van Paesschena,tak że stał się on jednym z największych w renesansowej Europie. Później nad kształtem zamku pracowało jeszcze dwóch architektów z Flamandii i Holandii. Któryś z nich zaprojektował największą w Europie salę balową, która ma 62 metry długości. Nic dziwnego, że zamek szybko stał się największą imprezownią w Europie. W 1692 roku Kronborg spłonął w pożarze, jednak został odbudowany przez króla Christiana IV. Podczas wojny duńsko-szwedzkiej Kronborg został przejęty przez Szwedów, którzy ukradli z zamku wiele cennych przedmiotów, np. baldachim Fryderyka II, fontannę z dziedzińca oraz fresk, który zdobił sufit w sali balowej. (Nie wiem, jak udało im się tyle wynieść z tego zamku, serio). W latach 1739-1922 pełnił rolę więzienia, koszar wojskowych i twierdzy wojskowej. 

Jeżeli chodzi o moje wrażenia, to muszę przyznać, że Kronborg faktycznie robi wrażenie swoim rozmiarem. Oczywiście, cały zamek nie jest udostępniony turystom, ale część skrzydła z salą balową została przerobiona na muzeum i można sobie tam wejść. Można również przejść się po murach obronnych, żeby pooglądać historyczne armaty i wypatrywać brzegów Szwecji. Jesienią w słoneczne dni (zdarzają się, wierzcie mi) widoczność jest bez zarzutu. Bilet wstępu dla studentów kosztuje 80 koron, czyli jakieś 45 zł - wiem, że to wydaje się strasznie drogie, ale wierzcie mi, że jak na duński standard to wręcz tanio ;) Obok zamku znajduje się również kawiarnia (taki pomarańczowy budynek na zdjęciu) i można się napić gorącej herbatki po rześkim spacerku po murach, zamku i okolicy. 
Nigdzie nie ma grobu Hamleta ani Ofelii, ale latem w zamku odbywa się międzynarodowy Festiwal Hamletów, na który przyjeżdżają zespoły teatralne z całego świata,w tym również z Azji i Afryki. 

Co jeszcze w Helsingør?
W pobliżu zamku Kronborg znajduje się także Narodowe Muzeum Morskie.

Ciekawostki
Zamek Kronborg został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.






10/20/2016

Wyznania Gejszy

 Kadr z filmu "Wyznania gejszy" reż. Rob Marshall


"Wyznania gejszy" to egzotyczna powieść, która pozwala przenieść się do Japonii lat 30. i zobaczyć tajemniczy świat gejsz w samym jego sercu, dzielnicy Gion w Kioto. Główną bohaterką jest Chiyo, która zostaje sprzedana przez ojca do domu gejsz pani Nitty. Ma szansę zdobyć sławę, lecz na jej drodze staje Hatsumomo, która usiłuje za wszelką cenę pozbyć się dziewczyny. W okiya Chiyo zaprzyjaźnia się ze swoją rówieśniczką, Dynią i razem zaczynają naukę w szkole dla gejsz. Kiedy ma 12 lat, spotyka nad potokiem Shirakawa Prezesa Iwamurę, miłość swojego życia. Przez kolejne lata, już jako znana gejsza, Sayuri na próżno próbuje się do niego zbliżyć. II Wojna Światowa na zawsze niszczy świat gejsz w Japonii. Powojenna rzeczywistość stwarza zupełnie nowe możliwości. Związek Sayuri z Prezesem będzie możliwy ... o ile odważy się odtrącić jedną z najbliższych osób, która wcześniej ocaliła jej życie.


Uff. Było mi bardzo ciężko streścić tę wspaniałą książkę w tym króciutkim wstępie. Skoro udało mi się napisać, o czym jest, teraz pora napisać, jaka jest. Jeżeli oglądaliście film w reżyserii Roba Marshalla o tym samym tytule i Wam się podobał, bardzo polecam sięgnąć po książkę Arthura Goldena. Adaptacja w scenariuszu tego filmu jest moim zdaniem zrobiona bardzo dobrze. Książka zawiera jednak dwa razy więcej ciekawych wątków i postaci, których w filmie nie ma, a niektóre ważne w książce postaci pojawiają się tam epizodycznie. Film nie oddaje też przepięknego języka, jakim jest napisana ta książka. Języka, którym Sayuri opisuje otaczające ją osoby, ich zachowanie, krajobrazy, albo zwykłe przedmioty. Także język dialogów i to, jak rozmawiają ze sobą postaci, są niesamowite. Co ciekawe, zwróciłam na niego uwagę dopiero czytając tę książkę trzeci lub czwarty raz. Najszybciej zapamiętałam taki oto fragment, chyba najlepiej oddający charakter metafor w "Wyznaniach gejszy". 

Mameha (starsza siostra Sayuri): Stąpaj równo, drobnym krokiem, tak by kimono lekko 
trzepotało. Chód kobiety winien być jak fala szeleszcząca po piaszczystym cyplu.

Tak mniej więcej wyglądają dialogi i język w tej książce. Podobnych przykładów jest oczywiście mnóstwo. Twarz Nobu, jednego z najważniejszych klientów Sayuri "przypomina słodki ziemniak wrzucony do ogniska", jej przyjaciółka Dynia zawdzięcza swoje przezwisko pucołowatej twarzy i językowi, który zawsze wystawiała "jak ogonek dyni", Ciocia w okiya jest "wysoka i gruzłowata, niczym bambusowa tyka". Cała książka jest właśnie tak napisana. Mamy piękny świat gejsz, opisy kimon, które są prawdziwymi dziełami sztuki, opisy tańców, wnętrz najlepszych herbaciarni w Gion, świecidełek, które gejsze noszą we włosach. Wszystko kontrastuje z paskudnymi intrygami, które Hatsumomo knuje przeciwko Sayuri, okropnym charakterem Mamy, dla której liczą się tylko pieniądze i zaciekłą rywalizacją, która niszczy przyjaźń głównej bohaterki z Dynią. (Może ta uwaga jest nie na miejcu, ale moim zdaniem pani Nitta trochę przypomina panią Dulską). Powiem jednak szczerze, że te intrygi są nawet zabawne. Od początku można wyczuć, że Sayuri się powiedzie, a Hatsumomo przegra i wiadomo, że wszystko co zrobi, tylko ją pograży. 
Poza językiem niezaprzeczalną wartością tej książki jest to, że możemy się z niej dowiedzieć, jak wygląda pełny trening gejszy. Znajdziemy tu opisy nauki ceremonii herbacianej, tańca, gry na shamisenie i innych instrumentach. Wszystkie istotne szczegóły życia młodej gejszy, takie jak np. rola starszej siostry w jej karierze albo to, ile zarabia gejsza bywająca na przyjęciach, są dokładnie wyjaśnione.  

Nie mogę niestety streścić tu całej fabuły i opisać wszystkich intryg - mam nadzieję, że sami sobie przeczytacie. 


     


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...