1/02/2017

Prolaktynoma 2016 - podsumowanie



Witajcie w Nowym Roku!

Ostatnio dawno nie pisałam nic na temat swoich celów -  zatem przyszedł czas na podsumowanie ostatniego roku. Wiecie, dużo czasu rozmyślałam nad tym, jaki był dla mnie rok 2016 i cóż, muszę przyznać, że był dokładnie taki, jak chciałam. No, może prawie. Jest kilka rzeczy, które nie mi nie wyszły, ale o tym zaraz. 

2016 - zrealizowane cele

1. Przeprowadzka. Mieszkam teraz w Krakowie, co miało nastąpić dopiero w 2017 roku, ale niespodziewanie pewne sprawy się przyśpieszyły. Tak, oznacza, że coś musiało nie wyjść, żeby mogło wyjść właśnie to, ale ostatecznie - cel osiągnięty! Mieszkam samodzielnie.
2. Założenie bloga. W styczniu założyłam ten blog i napisałam łącznie 44 posty. Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze i ponad 5000 wejść (są dni, kiedy zastanawiam się, czy to ja nabijam te wszystkie wejścia, ale pocieszam się tym, że to chyba niemożliwe).
Dziękuję, że jesteście i czytacie.
3. Nowy plan leczenia. Chodzi nie tyle nowe leki, bo przez cały czas przyjmuję bromokryptynę. Brałam już Parlodel, w którego składzie znajduje się bromokryptyna, teraz biorę Bromergon, w którym też jest bromokryptyna. Chodzi po prostu o inne podejście do mojej choroby. Wiem, skąd się wzięła i już się nie wściekam, że tak wyszło. Nie mam też najmniejszej ochoty użerać się o to z moją byłą uczelnią. Mam za to szczerą i wielką nadzieję, że pewnego dnia UW spotka na swojej drodze kogoś, kto w podobnej sytuacji będzie miał więcej do stracenia niż ja. Szczęśliwego Nowego Roku ;)
4. Misja życiowa. Na razie da się o niej powiedzieć, że a) istnieje b) jest bardzo ważna i c) na razie jest ściśle tajna i musicie uwierzyć, że mówię prawdę, a nie że dopisuję duże słowo i dodatkowy punkt na tej liście. 
5. Kontynuacja nauki. Jest to rzecz, której nie było na liście celów i która urodziła się w trakcie roku, ale nie zmienia to faktu, że znalazłam szkołę konstrukcji ubioru i że zaczynam ją w lutym. To już za miesiąc!!!
6. Odnowienie dawnych przyjaźni/znajomości. Przynajmniej tych facebookowych ;) Jeżeli chcecie przeczytać, jak naprawdę było, zapraszam tutaj.

To chyba wszystko, co udało mi się zrobić w 2016 roku :) Już wkrótce ujawnię moje plany na 2017. Na koniec chciałabym życzyć wszystkim czytającym i zaglądającym tutaj podobnych list z celami na Nowy Rok oraz wytrwałości w ich realizowaniu. Była już kartka noworoczna na fb, ale chciałam to jeszcze specjalnie napisać z dedykacją dla Was. 



12/31/2016

Your rainbow panorama



Ho, ho , ho!

Witajcie. Dzisiaj jesteśmy na Jutlandii i idziemy do tęczy.
Jedną z najpopularniejszych atrakcji turystycznych w Aarhus jest ARoS - muzeum sztuki współczesnej bardziej znane jako muzeum z tęczą.  Tęcza jest najlepszym miejscem w całym mieście do robienia sobie fotek na facebooka, instagram czy co tam chcecie. Jest to również pierwsze miejsce, w które udają się zagraniczni studenci zaraz po rozpakowaniu się w akademikach w Hasle czy innym Viby, jeszcze zanim kupią rowery oraz plecaki Fjall Raven.
O ile samo muzeum sztuki nowoczesnej zostało założone dość dawno (jeszcze w dziewiętnastym wieku), o tyle sam budynek (kostka), w którym znajduje się obecnie ARoS został zaprojektowany przez grupę duńskich architektów Schmidt Hammer Larsen i zbudowany w 2004 roku. Samą 'tęczę' - Your rainbow panorama - autorstwa Olafura Eliassona dodano w 2011 roku. Łączny koszt instalacji wyniósł 60 milionów koron. 

Tęcza znajduje się na dachu dziesięciopiętrowego budynku, ale na szczęście w muzeum znajduje się winda i można spokojnie sobie wjechać. Zwiedzanie tęczy jest możliwe po kupieniu biletu do muzeum, który kosztuje w granicach 90 koron (ulgowy). Ważna sprawa jest taka, że to muzeum, podobnie jak wiele innych także w Polsce, jest nieczynne w poniedziałki.

Zimą tęcza jest dostępna dla zwiedzających, ale niestety jest nieogrzewana. Szyby są zaparowane (tak jak widać to na zdjęciach) i naprawdę trudno podziwiać panoramę miasta. Także uważajcie, bo inaczej upragnione focie w tęczy nie wyjdą. 


















Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...